Stało się! Pod koniec zeszłego roku, zawodowo zostałem koordynatorem obszaru pilotażowego do uprawiania aktywności typu bushcraft i survival w Nadleśnictwie Karwin. Funkcja zobowiązuje. Osobiście cieszę się, że spadała na mnie taka rola. Cóż od lat lubię włóczyć się po krzakach… Miałem okazję spać w cierniach porastających pustynię Rub Al Khai w Arabii Saudyjskiej, cedrach w Libanie czy pośród Drzew Krwi Smoczej w Jemenie. Nowe obowiązki to także szansa na ciekawe spotkania, otwarcie drogi odległych horyzontów w efekcie może szansa na roszadę dotychczasowego życia. Przecież każda zmiana niesie ze sobą wiele dobrego.
Upłynęło kilka miesięcy, faktycznie przybyło mnóstwo znajomości. Mogłem posłuchać fascynujących opowieści, dowiedzieć się o nowinkach sprzętowych czy poleżeć w kraftowym hamaku – dzięki Leśny Ludzik! Był też wywiad w telewizorze :-D, zaproszenie na lubuski „zlot Bushcrafterów” czy samotna noc pośród szumiących sosen Leśnictwa Sosnówka (w których łącznie spędziłem kilka ładnych dni swojego życia). Nieskromnie powiem, że teren gdzie przyszło mi być koordynatorem zdążyłem już względnie poznać. Cóż przyszła pora, aby zapuścić macki dalej. Otworzyłem mapy Banku Danych o Lasach i rozpocząłem wnikliwą lustrację terenu, dokąd by pojechać? – Myśli kłębiły się w głowie. Kilka dni wcześniej po zimowisku w okolicach Łodzi powrócił mój wierny kompan – kundel Gapcio. Niestety podczas ferii zdążył solidnie zaopatrzyć się w pokłady tłuszczu. Obecnie tusza przeszkadza mu odzyskać dawną kondycję. Tak po prawdzie narodowa kwarantanna także obniżyła moją wydolność i zwiększyła przedni mięsień piwny. Hulam słabiej niż w styczniowym Libanie oraz Kuwejcie.
Wracając do sedna sprawy – no jest urzekające Jezioro Barlin w Nadleśnictwie Sieraków. Jakieś 40-50 km przez piachy Puszczy Noteckiej to dobry dystans na pierwszą tegoroczną wyprawę hulajnogą z psim wózkiem. Rzuciłem hasło na jednej z grup facebookowych i okazuje się, że więcej chłopów ma chęć wyrwać się z domowego ogniska na leśny biwak. Po kilku wiadomościach jest nas czterech, więc maksymalna liczba osób mogących, korzystać z programu do uprawiania aktywności typu bushcraft i survival w obszarach pilotażowych Lasów Państwowych.
Sezon na footbikepacking oraz inne aktywności o dziwnych nazwach uważam za otwarty (Puszcza Notecka, maj 2020 r.)
Startujemy w samo południe, pogoda sprzyja i pierwsze siedem kilometrów pokonujemy błyskawicznie. Trasa była tak zaplanowana abyśmy mijali jak najwięcej strategicznych punktów czerpania wody. To świetnie miejsca gęsto ulokowane w Puszczy Noteckiej. Pozwalają straży ogniowej szybko nabrać wodę i uniknąć rozprzestrzenieniu się pożaru. Po drugie stanowią wodopój oraz kąpielisko dla zwierząt leśnych i domowych. Przy okazji są też miejscem życia wielu płazów, gadów oraz ryb słodkowodnych. Przy pierwszym zbiorniku dołącza na hulajnodze Marcin, z którym będziemy dzielnie przemierzać 35 kilometrów piachów oraz górek Nadleśnictw Karwin, Międzychód i Sieraków. Po dwóch, może trzech godzinach rozmów hulania oraz postojów przy wodopojach docieramy do osady leśnej, gdzie planujemy zapytać się o dalszą drogą nad Jezioro Barlin. Podchodzimy do ogrodzenia i Pani pyta:
– Dominik czy my się czasem nie znamy? – Zapytała zaciekawiona.
– Oczywiście, że się znamy – odpowiadam.
– Czym chata bogata, zapraszam serdecznie!
Chwilę później raczymy się z Marcinem pyszną kawą a Gapcio popija zimną źródlaną wodę z porcelanowej miski. Z osady jeszcze pozostało jeszcze kilka odepchnięć nogą i docieramy do obszaru do uprawiania aktywności typu bushcraft i survival Nadleśnictwa Sieraków. Na miejscu są już Panowie Robert i Sławek. Rozbijamy namioty i hamak. Następnie przystępujemy do późnonocnych opowieści podróżniczych. Mówimy o górach i Mazurach, Libanie i Iranie, hulajnodze i rowerze w zasadzie o wszystkim, co ślina na język przyniesie. Rozgadaliśmy się na dobre. Głęboko w lesie pośród szumu drzew, śpiewu ptaków i akompaniamencie żab zapominamy o kwarantannie, epidemii, obniżeniu dochodów oraz innych zarazach świata. Gapcio dzielnie dotrzymywał towarzystwa.
Kompan Gapcio chętnie korzysta z infrastruktury przeciwpożarowej Lasów Państwowych (fot. M. Tomczak, Puszcza Notecka, maj 2020 r.)
Noc jest dość chłodna, ale przyjemna. Wysypiam się za wszystkie czasy. Rano po lekkim śniadaniu żegnamy się z chłopakami i ruszamy z Marcinem w drogę powrotną. Po drodze spotykamy zaprzyjaźnionego rowerzystę z Międzychodzkiej Grupy Rowerowej, który właśnie ma 200 km na liczniku a wyjechał z domu o 23 poprzedniego dnia. Razem wypijamy piwko niskoprocentowe i ruszamy do domu. Droga powrotna pomimo sprzyjającego wiatru jest bardziej wymagający niż jazda w pierwszą stronę. Temperatura przekracza 20 stopni, wokoło czuć burzowe duszności. Około 15 ja i Gapcio meldujemy się w domu. Obydwoje jesteśmy mocno zmęczeni i zapadamy w popołudniowy sen. Wyjazd trwał niewiele ponad dobę a pozytywna energia, którą z niego czerpaliśmy musi dać siłę na cały roboczy tydzień. Tak dziwaczna bushcraftowa proporcja.
Podsumowując teren wyznaczony przez Nadleśnictwo Sieraków nad Jeziorem Barlin jest malowniczy i godny polecenia. Dotychczas myślałem grubiańsko, że to Nadleśnictwo Karwin wyznaczyło najładniejszy obszar bushcraftowy w Puszczy Noteckiej tymczasem będę musiał ponownie zweryfikować własne myśli. Dla mnie, jako koordynatora poznanie nowych obszarów otworzy granice i pozwoli przygotować się do czasów, kiedy mam nadzieje aktywności bushcraft i survival zagoszczą na stałe w Lasach Państwowych. W obecnej chwili rozpoczynam planowanie biwaku na przyszły weekend! Piesek już merda ogonem.
Najwyższa pora planować kolejne bushcraftowe wyprawy – dają uśmiech i energię na wiele dni (fot. M. Tomczak, Puszcza Notecka, maj 2020 r.)
#LeaveNoTreace