Rwanda jak przehulać cały kraj? Muzungu na hulajnodze

Czy przehulałem cały kraj? Trudno powiedzieć, nigdy nie udało mi się połączyć linią prostą przy pomocy hulajnogi końcowych punktów Polski, chociaż w czasie ponad jedenastoletniego stażu hulałem w każdym województwie. Cóż Polska to duży europejski kraj. Mam szczęście żyć w Państwie które w zasadzie oferuje bezmiar szlaków turystycznych. Niedawno zdałem sobie sprawę, że udało się przehulać całą Rwandę podczas zeszłorocznej podróży pomiędzy jeziorami Wiktorii i Tanganika. Chociaż nie było to zamierzone wyzwanie a raczej tranzytowy odcinek podczas afrykańskiej podróży.

Malowniczy pagórkowaty krajobraz Rwandy, wzgórza porośnięte krzewami herbacianymi(Rwanda, luty 2023 r.)
Na rowerze podobnie jak na hulajnodze można przetransportować prawie wszystko (Rwanda, luty 2023 r.)
Na rowerze podobnie jak na hulajnodze można przetransportować prawie wszystko (Rwanda, luty 2023 r.)

Ostatnie kilometry w Ugandzie były niezwykle przyjemne. Po drodze do przejścia granicznego ścigaliśmy się z chłopakiem, który wiózł na bazar ścianę różnych przedmiotów produkcji azjatyckiej. W towarzystwie Piotra błyskawicznie przeskoczyliśmy ugandyjskie przejście graniczne. Kłopoty zaczęły się po stronie Rwandy. Trochę się tego spodziewaliśmy w końcu przekraczaliśmy granicę afrykańskiego ulubieńca zachodu, który szczycie się dyktaturą, poszanowaniem praw człowieka oraz szczelnymi i biurokratycznymi granicami. Na przejściu tłumy jak niegdyś w sektorze gości na derbach miasta Łodzi. Kolejka nie kurczyła się, bo co chwila w połowie znajduje się cwaniak, który wpycha do okienka siostrzeńców, wujków, znajomych, kochankę. Nie wiem, ile czasu spędziliśmy na granicy, pamiętam, że w końcu odpuściliśmy stanie i wdaliśmy się w rozmowę z Brytyjczykiem, który podróżował samotnie rowerem z Kapsztadu do Kampali. Opowiadał dużo ciekawych historii, ale najbardziej utkwiło mi w głowie, że poleca Tanzanię jakie fantastyczny kierunek podróży rowerowej, a w Rwandzie nie ma street foodów. Po otrzymaniu pieczątki ruszyliśmy do Kigali.

Witamy w Rwandzie (przejście graniczne pomiędzy Ugandą a Rwandą, luty 2023 r,)

Po drodze zaczepiali nas miejscowi cinkciarze, ale stwierdziliśmy, że zapewne chcą nas oszukać i wymienimy pieniądze gdzieś po drodze. Był to błąd, ponieważ aż do Kigali nie spotkaliśmy punktu wymiany walut. W ogóle było jakoś inaczej niż w Ugandzie. Co prawda liczne pogórza porośnięte krzewami herbacianymi robiły wrażenie egzotyki. Było stosunkowo cicho, niewielki ruch kołowy zorganizowany transportem zbiorowym. Uderzała czystość, porządek i drogi o dobrej nawierzchni. Po drodze było wielu rowerzystów. Nie ma co się dziwić, przecież w 2024 roku Rwanda jest gospodarzem kolarskich mistrzostw świata. Rwandyjska reprezentacja kolarska obok Erytrei stanowi o sile Czarnego Lądu. Hulaliśmy przed siebie, ponieważ tego dnia czekała nas ponad setka na hulajnogach. Szczególne uznanie kieruję w kierunku kompana podróży Piotra, który po wzgórzach Rwandy przehulał dobrą setkę na hulajnodze o 20 calowych kołach. Szybko skończył nam się zapas wody. Hulaliśmy spragnieni do momentu aż jeden z miejscowych wymienił 5$ na rwandyjskie franki. Za wymienione pieniądze kuliśmy wodę oraz zrobiliśmy deal roku kupując za równowartość 1$ aż pysznych 18 bananów. Nabraliśmy sił i późnym wieczorem byliśmy w Kigali. Stolica Rwandy w mojej pamięci pozostanie jako nowoczesne i gwarne miasto. Chyba najciekawsza dla mnie była wizyta w kawiarni, gdzie pierwszy raz w życiu zamówiłem napar z kultowego zaparzacza – CHEMEX. Rwandyjska Arabica smakowała niepowtarzalnie. W moim subiektywnym odczuciu była smaczniejsza od kawy etiopskiej. W Rwandzie zrozumiałem, że w kawie przygotowanej metodami przelewowymi wolę aromaty owocowe od orzechowych i czekoladowych. Zrobiliśmy dzień przerwy od hulajnóg i minibusem wyruszyliśmy do miejsca pamięci narodowej., kościoła, w którym w czasie ludobójstwa z 1994 roku jednego dnia życie straciło ponad 5000 osób. W podziemiach świątyni ulokowane są kości zmarłych oraz robiące niesamowite wrażenie ubrania Rwandyjczyków. Warto wiedzieć, że kraj wprowadził liczne reformy resocjalizacyjne po masakrze z 1994 roku. Dzisiaj w zasadzie na użycie słowa Tutsi bądź Hutu można dostać mandat albo w najgorszej sytuacji trafić za kratki. Czy to prawda nie mam pojęcia? Pewnie nie raz w rozmowach z Piotrem użyliśmy tych określeń, ale nikt nie wyłapał nazw w czeluściach języka polskiego. Nie chciałbym na blogu rozwijać tematu ludobójstwa, dlatego chętnych do zapoznania się z tematem, subiektywnie odsyłam do lektur, które przeczytałem i polecam: Sezon Maczet Jezan Hatzelf oraz Zabiłam. Historie matek skazanych za zbrodnie ludobójstwa w Rwandzie Natalii Ojewskiej. W Kigali rozstaliśmy się z Piotrem.

Ogromny szacunek dla Piotra za pokonanie ponad 100 kilometrów małą hulajnogą przez rwandyjskie wzgórza (Rwanda luty 2023 r.)
Fantastyczna rwandyjska Arabica prosto z kultowego CHEMEXA (Kigali, Rwanda 2023 r.)
Miejsce pamięci narodowej ludobójstwa w Rwandzie ( Rwanda, luty 2023 r.)
Codzienność w Kigali, człowiek po prawej ma dużo na głowie (Rwanda, Kigali, luty 2023 r.)
W Rwandzie nie brakuje rowerzystów w końcu w 2024 roku kraj będzie gospodarzem kolarskich mistrzostw świata (Rwanda, luty 2023 r., fot. P. Bejrowski)

Samotnie wyruszyłem w trzydniową podróż przez Rwandę w kierunku Tanganiki. Mam wrażenie, że południe Rwandy było bogatsze i bardziej zurbanizowane niż północ. Pusto zrobiło się tak naprawdę 20 kilometrów od przejścia granicznego z Burundi. W pierwszym dniu hulanie było mało przyjemne przez duży ruch samochodowy. Pomimo opowieści Brytyjczyka, według mnie w Rwandzie nie brakowało ulicznego jedzenia. Można było bez problemu skosztować przydrożnego grilla (szaszłyki, kurczaki, warzywa). W Rwandzie nie brakowało też restauracji w których panowała zasada jesz, ile jesteś w stanie nałożyć na talerz. Pamiętam, że pewnego razu zatrzymałem się w celu ujęcia w kadrze aparatu malowniczego krajobrazu. Chwilę później ruszyłem nie zauważając, że zgubiłem pieniądze. Po chwili dogonił mnie motocyklista i podał banknot. Niespotykany gest w Afryce. W Rwandzie spróbowałem chlebowca. W trakcie konsumpcji dwukrotnie przesiadałem się z jednych krzaków do drugich krzaków. Ponieważ kiedy dobierałem się do kleistego owocu zaraz zbierał się grupa Rwandyjek komentująca moje dziwne zachowanie. Sytuacja, w której się znalazłem była na tyle śmieszna, że niewiasty komentowały moje włosy na rękach i uzębienie pokazując palcami. W Rwandzie w mojej głowie zapisał się bardzo ważny obraz, spotkałem pierwszą hulajnogę na trasie. Chłopca, który miał piękną drewnianą hulajnogę (100% ręczna robota).

Serce się cieszy, kiedy w odległym świecie spotyka się bratnią Hulajnogą w dodatku na najciekawszym pojeździe jaki w życiu widziałam (Rwanda, luty 2023 r.)
Chlebowce przygotowane do sprzedaży na przydrożnym straganie (Rwanda, luty 2023 r.)

Pomimo wielu pozytywnych sytuacji Rwanda zmęczyła mnie biurokracją (szczególnie na granicach). Poza opisaną na początku tekstu sytuacją przy przekraczaniu granicy z Burundi celnik nie uznał mojej wizy East Africa i musiałem wykupić nową za 30 dolarów. Ponadto przejście Rwandy to liczne kontrole związane z epidemią. Generalnie atmosfera była mało przyjemna. Raczej nie spodziewałem się powitania chlebem i solą na granicy w zamian za jazdę na hulajnodze. Uwierzcie nie mam dużych wymagań, ale rozmowy z pogranicznikami należały do wyjątkowo nieprzyjemnych (w moim odczuciu przebiły nawet upierdliwość rosyjskich pograniczników w Bałtijsku) Chciałbym się pochwalić, ponieważ to właśnie w Rwandzie przekroczyłem własną granicę komfortu nagrywając filmik z podróży. Produkcję, która miała być swoisty stand up znajdziecie na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=Sau7fhWkfa0

W przeciwieństwie do Ugandy miałem kłopoty z porozumiewaniem się w Rwandzie. Oczywiście angielski funkcjonuje i to dobrze może lepiej niż w północnej części województwa lubuskiego, ale mało kto wdawał się ze mną w dłuższe pogaduchy. Być może Rwandyjczycy należą do skrytych temperamentów, sam nie wiem. Odniosłem jednak wrażenie, że kiedy tylko zrobiłem postój wokół mnie, ale w pewnym dystansie zbierała się grupa gapiów.  W czasie takich spotkań tęskniłem za Etiopią, w której zawsze na postoju towarzyszyła grupa miejscowych. Etiopczycy byli przy tym uśmiechnięci, pomocni i gadatliwi. Rwandyjczycy komentowali, pokazywali palcami ale stronili od kontaktu.

W Rwandzie trwała obecnie wymiana słupów z drewnianych na betonowe (Rwanda, luty 2023 r.)
Popularne w całej Rwandzie „danie dnia” jesz ile dasz radę nałożyć na talerz za równowartość 2 $ (Rwanda, luty 2023 r.)

Informacje praktyczne:

Przykładowe ceny (luty 2023 roku)

Kurs wymiany: 1 USD = 1100 rwandyjskich franków. Uwaga banknoty mniejsze niż 50 $ wymieniane były po kursie 998 rwandyjskich franków za 1 USD. Oczywiście jak w wielu krajach dolary starsze niż 2006 rok nie są mile widziane.

NOCLEGI:

Sky Light Motel Kigali (rezerwacja przez booking.com) – 110 złotych/ 2 osoby za noc ze śniadaniem.

Guest House Amstel Matahara – 10 000 franków rwandyjskich – gorąco polecam! Świetne warunki.

Casa Hotel Huye – 25 000 franków ze śniadaniem (bardzo obfite śniadanie!).

ŻYWNOŚĆ:

Chlebowiec – 3 000 franków..

18 sztuk bananów – 1 000 franków.

Woda mineralna 1,5 litra od 500 do 800 franków.

Coca Cola/ Fanta 0,5 litra – 1 000 franków (cena jednakowa w restauracji i sklepie).

Coca Cola/ Fanta 1,5 litra – 2 500 franków (cena jednakowa w restauracji i sklepie).

Piwo Primus 0,5 litra – 1000 franków.

Piwo bezalkoholowe – 800 franków.

Obiad nakładasz, ile chcesz, swoiste „Danie dnia” – 2000 franków.

Jogurt naturalny 0,5 litra – 2000 franków.

Pączki na głębokim tłuszczu bez cukru – 200 franków za sztukę.

Kawa Cappuccino – 2000 franków.

Kawa ziarnista Arabica 1 kilogram od 12 000 do 35 000 franków.

Chemex duży dzbanek – 3500 franków.

PAMIĄTKI:

Pocztówka na poczcie/ sztuka – 500 franków

Znaczek do Polski/ sztuka – 600 franków

Magnesy na lodówkę – 5000 franków za 3 sztuki.

WIZA:

Korzystałem z wizy East Africa, którą wyrobiłem przez ugandyjską stronę. Ponieważ wizę należy wyrobić na stronie kraju, w którym rozpoczyna się podróż. Sprawy załatwia się online: https://www.immigration.go.ug/services/east-african-tourist-visa .Koszt 100 USD. Wiza uprawnia do wielokrotnej podróży pomiędzy Ugandą, Rwandą i Kenią. Na etapie wypełniania wniosku potrzebnych jest kilka dokumentów, min. nazwa hotelu (wpisałem pierwszą lepszą z sieci), ksero międzynarodowej książeczki szczepień w zakresie profilaktyki przeciw Żółtej Febrze. Warto wpisywać dane dokładnie, ponieważ ja nie wpisałem drugiego imienia. To znaczy, że w paszporcie nazywam się Dominik Piotr Wieczorkiewicz w aplikacji wpisałem jedynie Dominik Wieczorkiewicz. Mój wniosek został odrzucony z możliwością bezpłatnej korekty. Pogrożono, że korektę mogę zrobić tylko raz. Wizę do Rwandy bez większych kłopotów można otrzymać na przejściach granicznych. Moja tranzytowa na 72 godziny (najtańsza opcja) kosztowała 30 $.

BEZPIECZEŃSTWO:

Rwandyjskim władzom bardzo zależy, aby zagranicznym turystom nie spadł w kraju włos z głowy. Kraj jest bezpieczny i przyciąga wielu turystów. Jedyną relatywnie groźną sytuacją, z którą się spotkałem była grupa rolników, która z maczetami w ręku zatrzymali mnie na drodze. Pytali o pieniądze, ale nie byli agresywni, raczej ciekawscy i nachalni. Jednak, kiedy człowiek ma w głowie, że dwadzieścia lat temu ci sami ludzie mogli używać maczet do ludobójstwa wyobraźnia działa. Rwandę mógłbym zarekomendować jako bezpieczny kraj dla rowerzystów. Większość głównych dróg jest oświetlona. Kierowcy należą do względnie kulturalnych a stan techniczny samochodów nie był najgorszy.

JĘZYK: francuski, angielski.

Znaki należy czytać, ale czasem nie warto się nad nimi zastanawiać (Huye, Butare, Rwanda, luty 2023 r.)
Do Rwandy przybywa wielu europejskich kolarz, kraj stwarza wyśmienite warunki do treningu (Huye, Butare, Rwanda, luty 2023 r.)
Duży z małym, biały z czarnym, gruby z chudym bo dobrze hulać razem (Rwanda, luty 2023 r., fot. P. Bejrowski)

Dodaj komentarz