SYRYJSKIE DZIECI (ARABIA SAUDYJSKA)

 

IMG_20170127_173543Entuzjastów hulajnogi nie brakuje na całym świecie.

Dzieci żywiołowo reagowały widząc mnie, poruszającego się na hulajnodze z wystającym z plecaka pluszowym misiem. Zawsze uśmiechały się i pytały czy mogą zrobić rundę na egzotycznym w Arabii Saudyjskiej pojeździe? Nigdy nie odmawiałem. Czasem miałem przez to kłopoty. Pewnego razu młody chłopiec pohulał tak daleko, że nie było go prawie dwie godziny. Zacząłem się martwić czy czasem nic mu się nie stało? W dodatku rodzice go poszukiwali. Mieli później do mnie pretensję, że pozwoliłem ich dziecku odjechać nie wiadomo dokąd. Okazało się, że hulajnoga tak przypadła mu do gustu, że stracił poczucie czasu i zapomniał o świątecznym obiedzie.

 

IMG_20170209_165324Pohulać bardzo daleko? Tak czy nie? Oto jest pytanie

Innym razem na skwerku o hulajnogę zapytała mnie spora grupa dzieciaków. Każde z nich chciało się „karnąć”, nie odmówiłem nikomu. Podałem hulajnogę pierwszemu ochotnikowi i dosiadłem się do grupy młodzieńców. Dzieci widząc, że zdecydowałem się spędzić z nimi popołudnie. Wyjęli na stół wszystkie swoje zaskórniakii wysłali najmłodszego chłopca do sklepu po soczek i słone, prażone, orzeszki. Pieniędzy nie było zbyt dużo, starczyło zaledwie na kilka sztuk orzechów ziemnych, które otrzymałem w prezencie. Urzekli mnie i zaproponowałem, że kupię duży sok oraz słodycze dla nas wszystkich. Dzieci nie zgodziły się tłumacząc, że w syryjskiej kulturze zawsze należy ugościć przybysza z odległego kraju. Syryjskiej kulturze, przemyślałem. Przecież o ile się nie mylę od kilkunastu dni podróżuje po Arabii Saudyjskiej.

– To wy jesteście Syryjczykami? – zapytałem dociekliwym głosem.

– Tak. Ja jestem z Damaszku, a oni – wskazał palcem na trzech chłopców i dwie dziewczynki – pochodzą z Aleppo.

– Co tutaj robicie? Uczycie się?

– Uciekliśmy z kraju, kiedy zaczęła się wojna domowa – opowiadał najstarszy chłopiec.

– Naszych domów już nie ma, zostały zbombardowane przez samoloty – dopowiedział jego młodszy brat.

– Przykro mi, to naprawdę straszne – łzy napłynęły mi do oczu.

– Uczymy się, chodzimy do szkoły, tutaj niedaleko – kontynuował chłopiec. – Ja jestem
w czwartej klasie. A one w pierwszej – pokazał palcem na dziewczynki mające ciemne oczy
i włosy zakręcone jak sprężynki.

– Czyli dopiero zaczęłyście naukę – zwróciłem się do dziewczynek. A gdzie mieszkacie?

– Ja mieszkam z rodzicami w bloku – opowiedziała jedna z trzech dziewczynek. A one
w sierocińcu – ich rodzice zginęli. Są dla mnie jak siostry – uśmiechnęła się i przytuliła serdecznie koleżanki, całując jedną z nich w zarumieniony policzek.

Spotkanie z dziećmi rozczuliło mnie. Stracili własne domy, miejsce na świecie i najbliższych członków rodziny. Pomimo tego nadal pozostawali uśmiechnięci i radośni. Zaproponowałem, że opowiem im trochę o Polsce i o lesie. Zawsze w telefonie mam kilka przyrodniczych zdjęć na taką specjalną okazję.

– Spójrzcie to są dziki – pokazałem zdjęcie pasiastych warchlaków. – A to daniele i jelenie – kolejny obrazek przedstawiał pasące się rogacze.

– A to co za dziwne zwierzę – zapytała dziewczynka, przerzucając sama zdjęcie palcem w moim telefonie.

– To wilk. Dwie watahy mieszkają w Puszczy Noteckiej, niedaleko mojego domu.

– Czy jest groźny?

– Nie to wbrew pozorom przyjazne zwierzę – zaprzeczyłem.

– Kiedy skończę szkołę pojadę do Polski – odpowiedziała. Bardzo chciałabym zobaczyć wilka, daniela, jelenia i pasiaste warchlaki.

– Zapraszam serdecznie, zostawię wam mój adres. Drzwi mojego domu zawsze będą dla was szeroko otwarte.

– A czy w Polsce żyją wielbłądy – zapytała inna z dziewczynek.

– Nie byłoby im za zimno w moim kraju – roześmiałem się. – Ty również musisz się ciepło ubrać, kiedy mnie odwiedzisz.

 

IMG_20170114_185941

Spędziłem z dziećmi całe popołudnie, odpowiadając na przeróżne pytania. Kiedy zaszło słońce pożegnali się i powędrowali na wieczorną modlitwę. Obiecałem sobie, że za kilka lat zaproszę je do Polski. Aby mogli zobaczyć na własne oczy leśne zwierzęta. Dotrzymam obietnicy.

Dodaj komentarz